The loneliness of the long distance runner

Niedziela, godzina ok. 18:50. Prawie dziesięć minut przed czasem. Z uśmiechem na ustach patrzę przez okno autobusu na chwilę przed jego opuszczeniem - nie pada bardzo mocno, moja fryzura cudem utrwalona toną żelu i lakieru ma szanse przetrwać dojście na miejsce spotkania (tak, w tym tygodniu koniecznie idę do fryzjera). Placebo w słuchawkach za 300zł przyprawia o dreszcze i doprowadza do muzycznego orgazmu; z bólem wyłączam iPhone'a przekraczając próg pubu.

Czekam jeszcze kilka minut. Paulina pisze, że się spóźni, a mimo to staje przede mną równo o 19. Cztery godziny później wychodzimy w stronę stacji metra, wyrzuciwszy z siebie setki myśli, tysiące zdań, miliony słów.

Miliony słów, trzy piwa, no i w międzyczasie Paulina wypaliła pewnie jeszcze z pięć papierosów.


Dyskutując na temat historii o Kanadyjczyku, którego dopadł atak paniki w środku nocy na syryjskiej pustyni, słyszę, że Paulina powoli traci głos. To ten hałas w pubie, trzeba głośno mówić. I ta potrzeba podzielenia się wszystkim, co pojawiło się w naszych głowach od ostatniego spotkania... wzmocniona kilkoma browarami.

Masz naprawdę fajnych rodziców. Wiesz, moja mama zawsze mówiła, że gdyby okazało się, że jej dziecko jest gejem albo lesbijką to byłaby to dla niej prawdziwa tragedia. Pewnie. Moja mama tak kocha swojego syna pedała, że - choć nigdy nie radziła sobie z komputerami - teraz przesiaduje w necie w poszukiwaniu informacji na temat mojego chłopaka (gwoli ścisłości - byłego chłopaka) żeby potem powiedzieć: Ten Tomek nie uśmiecha się na żadnych zdjęciach, i w ogóle wygląda na złego człowieka. Jeśli przedstawisz go swoim przyjaciołom to z pewnością będą chcieli zerwać z Tobą kontakt, uważaj. Nauczyła się nawet drukować zdjęcia znalezione na gronie - żeby potem zostawić mi na biurku twarz Tomka z ręcznie dopisanym komentarzem, którego treść to same podejrzenia, ostrzeżenia i obawy.

Też Cię kurwa kocham mamo.


Siedzimy z Pauliną naprzeciwko schodów, trochę na prawo od nich - i co chwila spoglądam w stronę każdej osoby, która wchodzi do sali. Tak, Adam - chłopak, z którym się od niedawna spotykam - napisał, że może wpadnie do nas tego wieczoru. Więc oto ja, jestem tam, siedząc w pubie dyskutuję z Pauliną i popijam piwo, a głowa automatycznie odwraca się w lewo za każdym razem, gdy nowa osoba pojawia się w polu widzenia. Ręka co i raz sięga do kieszeni po telefon w nadziei, że nie usłyszałem powiadomienia o nowej wiadomości od Adama, która czeka już w skrzynce odbiorczej.

W końcu pojawia się komunikat na wyświetlaczu. "Nie będzie mnie, śpię dzisiaj u rodziców".

W porządku. Trzy noce minionego tygodnia ja spędziłem w jego łóżku, więc chyba nie powinienem narzekać. Kontynuuję dyskusję z Pauliną, próbując ukryć rozczarowanie, które mimo wszystko pojawiło się po odczytaniu smsa.

Około północy jestem z powrotem w domu; prawie od razu kładę się do łóżka. Rano dochodzę trzy razy masturbując się przed ekranem komputera. Wiadomości od Adama brak.

0 komentarze:

Prześlij komentarz